Yoyoyo
Kurz bitewny po assalcie już dawno
opadł, ludziki zaczęły ogrywać się z nowym a zarazem ostatnim dodatkiem, meta choć zmienne i
wrażliwe na drobne zawieruchy wreszcie się ukształtowało. Koniec battle paków uspokoił grę (oby jej nie rozleniwił).
Metatron generalnie nieźle
namieszał ludziom w głowach, przewijarki przestały kontrolować jak szalone,
zaczęły pędzić jak wiatr przewijając całe deki w 2-3 turach. Wurrrzag się
ludziom przejadł, dosłownie i w przenośni, ile można rzygać? Chaos nie może
znaleźć dla siebie miejsca, gra ciągle to samo choć gołym okiem widać, że to już się nie uda, nie to tempo, nie ta
kontrola ,nie te patenty, które ludzie już znają na pamięć. Imperium z nową
wioską wyrosło na ekonomiczne drugie HE. Krasie bez entuzjazmu siedzą w swoich
kopalniach.
Tak
w kosmicznym skrócie to wygląda teraz w Wawie. A teraz bez skrótu:
Mamy
nową miejscówkę!!!! Drogo, po pańsku, ale za to wygodnie, w pięknym centrum
mojej kochanej wiosennej Warszawy. Ach warszawskie Powiśle! Ile w Tobie zieleni
i zmęczonego piękna, ile wspomnień z lat żakowskich! Aż dwa razy bardziej chce się jechać na turniej teraz!
i zmęczonego piękna, ile wspomnień z lat żakowskich! Aż dwa razy bardziej chce się jechać na turniej teraz!
Tuż
po Assalcie, dokładnie 15 maja- http://www.warhammer-inwazja.pl/index.php?p=5&&t=1137,
wziąłem swój stary deck, ale jary chciałoby się rzec.
Jak
planowałem tak zrobiłem, upchałem do decku http://deckbox.org/sets/359244 trochę
więcej młotków w postaci Squig Pen oraz devki pod ripa dla ciągnięcia kart zacząłem
kłaść w pole bitwy za pomocą Get 'Em
Ladz! , kosztem 1 grubasa, 1 eksperymentów weterana (zagrałem wreszcie na
wioskach rasowych, oraz czegoś jeszcze, już nie pamiętam, chyba ripa albo stunty
smasha).O ile Squig pen to wybór rewelacyjny, zwłaszcza na chaos, De oraz HE,
tak get’em zupełnie mi się nie sprawdził. Dopiero na turnieju dowiedziałem się,
że nie działa z rajdera, a skoro tak, to nie ma dla niego miejsca w szybkim w założeniu
decku.
Los
chciał, że trafiłem tego wieczoru na niemal sam kontrolny chaos, ale za to
każdy z inną kartą restrykcyjną. Więc zamiast relacji zafunduję szczyptę
publicystyki dla ubogich.
Ptak? Maruder? Inkluzja?
????
Zacznijmy
od Marudera. Jego największy atut to zaskoczenie, kto by się
spodziewał takiego crapu. Weźmy przykład
z życia wzięty : startuje z squig pena
w królestwie, na ręku mnóstwo taniego crapu, który mnie w następnej turze rozbuduje
i jeszcze coś spali. Jestem na 200% spokojny,
z życia wzięty : startuje z squig pena
w królestwie, na ręku mnóstwo taniego crapu, który mnie w następnej turze rozbuduje
i jeszcze coś spali. Jestem na 200% spokojny,
naprawdę rzadko chaos w pierwszej
turze wyjdzie z questa postawi tam jeszcze jednostkę i suport! Burn it down
przez pierwsze 3 tury również się nie spodziewam. A tu wyjście Jerrego- spown/spaczanie
obniżające koszt i maruder! No Kuźwa, kto by się spodziewał! Oczywiście niech
plusy nie przesłonią nam minusów, jest cholernie drogi
i ma tylko 2 w plecach, ale czy przypadkiem destro kontrolne nie jest w delikatnym odwrocie? Często widzicie ostatnio korsarza, heccati, wampira ? Ja coraz rzadziej. Uratowały mnie jak zwykle rzygi w parze z musterem. Fart. Podsumowując: Marudera bym całkowicie nie skreślał.
i ma tylko 2 w plecach, ale czy przypadkiem destro kontrolne nie jest w delikatnym odwrocie? Często widzicie ostatnio korsarza, heccati, wampira ? Ja coraz rzadziej. Uratowały mnie jak zwykle rzygi w parze z musterem. Fart. Podsumowując: Marudera bym całkowicie nie skreślał.
Ptasior. Groźny. Dalej robi gry, pierwszą z tego co pamiętam zrobił.
Wystawiony od pierwszej tury, chroniony zazwyczaj od looberów, stoi i straszy.
Oczywiście był 100 razy groźniejszy w erze wykopalisk, a ogólnie morderczy w
erze mustera.
Teraz kiedy starujemy tylko zniego jest wielka szansa na kontrę i stratę tury. Jego wady to oczywiście koszt
i przewidywalność, ludzie pamiętają o nim zawsze i nauczyli się przez dwa lata z nim jakoś żyć. Niemniej chyba w dalszym ciągu najgroźniejszy gracz na chaosowym polu bitwy.
Teraz kiedy starujemy tylko zniego jest wielka szansa na kontrę i stratę tury. Jego wady to oczywiście koszt
i przewidywalność, ludzie pamiętają o nim zawsze i nauczyli się przez dwa lata z nim jakoś żyć. Niemniej chyba w dalszym ciągu najgroźniejszy gracz na chaosowym polu bitwy.
Najazd zwierzoludzi. Zalety: koszt i zaskoczenie, jakoś o wszystkim się zawsze pamięta a o inkluzji nie ;-) Jak dostajemy w początkowych turach dwie na ręku może nam
to ustawić całą grę.
Wady: zazwyczaj jest to jednorazówka.
A to zdecydowanie za mało jak na kartę z
restrykcji, zwłaszcza jak się ma
takich zuchów w obwodzie.
And
the winer is….. Ptasior? Nie! Innowacja! ;-)
Oczywiście
żartuje, nie mam pojęcia o chaosie, tak tylko chciałem zajarzyć rozmowę. Jak
dla mnie ptasior, jestem ciekawy waszych opinii.
Przegrałem
tego wieczoru z DE Ostrego. I to bardzo przegrałem. I się zmartwiłem, gdyż w
tym pięknym zbalansowanym świecie inwazji zobaczyłem bardzo realną metówkę, na
którą do tej pory nie mam pomysłu. Ale to temat na osobną rozminę, pewnie już po Bydgoszczy ;-)
No
to do zaś.