czwartek, 28 marca 2013

Upadek Anioła


„by poczuć upadek z wysoka spaść trzeba”
- Kazik Staszewski

Widziałem ostatnio fajną nazwę turnieju „żałoba za musterem”. Coś w tym jest. Ja może nie jestem w żałobie ale na pewno zagubiony jak dziecko we mgle i coś nie mogę się w nowej rzeczywistości odnaleźć. Tydzień składałem jakieś kontrolne krasnoludy, 10 minut przed przyjściem spanikowałem i zabrałem stary Rush Tyrionowy, w sumie nie testowany jeszcze na żadnym turnieju po 2.0. 

http://deckbox.org/sets/348040

Wiedziałem że już trochę trąci myszką ale żeby aż tak!!!! No tego się nie spodziewałem. Ale po kolei:

Carnage 0:2 Krasie. Talie Piotra już znałem, i wiedziałem czego się spodziewać. Mag Loeca nic mi nie pomógł, nie musiałem przerywać my lifów z prostego powodu, Piotrek był szybszy i rzucać my lifów nie musiał ;-)
Bodzik 0:2. Gratulejszon Michał, chyba Twoja turniejowa życiowa forma i fajna mocna talia. Chaos jednak wcale tak bardzo nie ucierpiał na tych restrykcjach, zmusił graczy za to do większej innowacyjności i chwała mu za to. Nie wiem czy Bodzik wybiera się tym do Wrocławia, więc nie będę rozwodził się nad szczegółami. Dość powiedzieć że jest tempo, jest kontrola, są niespodzianki, tak trzymać.
Bye 2:0 Ha, ale się odkułem!
Wilk 1:0 Imp. To nie był nasz dzień ze Sławkiem ;-) Graliśmy chyba o ostatnie miejsce, więc mogliśmy sobie sączyć na luzie żurawineczkę. I sączyliśmy, ale gra była jak najbardziej serio. Inaczej sobie wyobrażałem starcie „najsłynniejszych blogerów warszawskich”! Myślałem, że zamiast kolejnych ruchów będziemy planować kolejne figury retoryczne w naszych tekstach, szukać celnych metafor, rozkoszować się siłą słowa pisanego. Było trochę inaczej. Napierdaliśmy w maksymalnym skupieniu przez regulaminowy czas jedną grę, którą ostatecznie wygrałem, przez przewinięcie przeciwnika. Mam wrażenie, że Sławek miał przez tą grę mega pecha, moje Judgement of Loec wchodziło jak w masło na jego kluczowe jednostki w momencie kiedy jeszcze nie dokopał się do dyscyplin. Tak czy siak tego wieczoru nie spaliłem ani razu 2 stref przeciwnika w ciągu jednej gry! Przyznacie, że to nie lada wyczyn.

                Co tu się katować, Tyrion frunie do klasera pewnie na długie lata, może na zawsze. To, że z imperium/ krasiami będę miał problemy to wiedziałem nie od dziś, przegrana jednak z chaosem, na którą mocniejszą wersję talia była szykowana to już sygnał do odwrotu. Mag Loeca nie robi już na nikim wrażenia, a Wurzag ma nawet z niego polewkę. Znerfione RTG nie broni już tak jak kiedyś. Tyrion bez mustera jest już tylko mięsem armatnim pod Inflame a to ciut za mało. Może nowy mag podnoszący koszt taktyk narobiłby tu trochę dymu, ale chyba nie sprawdzę.
                Kończę bo tu nie ma co pisać, trzeba kminić następne talię.
                Do zaś.