„by poczuć upadek z wysoka spaść
trzeba”
- Kazik Staszewski
Widziałem ostatnio fajną nazwę
turnieju „żałoba za musterem”. Coś w tym jest. Ja może nie jestem w żałobie ale na pewno zagubiony jak dziecko we mgle i coś nie mogę się w nowej
rzeczywistości odnaleźć. Tydzień składałem jakieś kontrolne krasnoludy, 10 minut
przed przyjściem spanikowałem i zabrałem stary Rush Tyrionowy, w sumie nie testowany jeszcze na żadnym
turnieju po 2.0.
Wiedziałem że już trochę trąci myszką ale żeby aż tak!!!! No
tego się nie spodziewałem. Ale po kolei:
Carnage 0:2 Krasie. Talie Piotra
już znałem, i wiedziałem czego się spodziewać. Mag Loeca nic mi nie pomógł, nie
musiałem przerywać my lifów z prostego powodu, Piotrek był szybszy i rzucać my
lifów nie musiał ;-)
Bodzik 0:2. Gratulejszon Michał,
chyba Twoja turniejowa życiowa forma i fajna mocna talia. Chaos jednak wcale tak
bardzo nie ucierpiał na tych restrykcjach, zmusił graczy za to do większej
innowacyjności i chwała mu za to. Nie wiem czy Bodzik wybiera się tym do
Wrocławia, więc nie będę rozwodził się nad szczegółami. Dość powiedzieć że jest
tempo, jest kontrola, są niespodzianki, tak trzymać.
Bye 2:0 Ha, ale się odkułem!
Wilk 1:0 Imp. To nie był nasz
dzień ze Sławkiem ;-) Graliśmy chyba o ostatnie miejsce, więc mogliśmy sobie
sączyć na luzie żurawineczkę. I sączyliśmy, ale gra była jak najbardziej serio.
Inaczej sobie wyobrażałem starcie „najsłynniejszych blogerów warszawskich”!
Myślałem, że zamiast kolejnych ruchów będziemy planować kolejne figury
retoryczne w naszych tekstach, szukać celnych metafor, rozkoszować się siłą
słowa pisanego. Było trochę inaczej. Napierdaliśmy w maksymalnym skupieniu
przez regulaminowy czas jedną grę, którą ostatecznie wygrałem, przez
przewinięcie przeciwnika. Mam wrażenie, że Sławek miał przez tą grę mega pecha,
moje Judgement
of Loec wchodziło jak w masło na jego kluczowe jednostki w momencie kiedy
jeszcze nie dokopał się do dyscyplin. Tak czy siak tego wieczoru nie spaliłem
ani razu 2 stref przeciwnika w ciągu jednej gry! Przyznacie, że to nie lada
wyczyn.
Co
tu się katować, Tyrion frunie do klasera pewnie na długie lata, może na zawsze.
To, że z imperium/ krasiami będę miał problemy to wiedziałem nie od dziś, przegrana
jednak z chaosem, na którą mocniejszą wersję talia była szykowana to już sygnał
do odwrotu. Mag Loeca nie robi już na nikim wrażenia, a Wurzag ma nawet z niego
polewkę. Znerfione RTG nie broni już tak jak kiedyś. Tyrion bez mustera jest
już tylko mięsem armatnim pod Inflame a to ciut za mało. Może nowy mag podnoszący koszt taktyk
narobiłby tu trochę dymu, ale chyba nie sprawdzę.
Kończę
bo tu nie ma co pisać, trzeba kminić następne talię.
Do
zaś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz