czwartek, 4 kwietnia 2013

Ale wkoło jest zielono!

"Najbardziej w zawodzie goblina lubię plądrować i gwałcić" anonimowy gobos

Wiosna, kiedy za oknem długa zima zakwitła już w sercach warszawiaków. Widać to po frekwencji, ilości spożywanego złocistego a nawet momentami białego, czystego 40% płynu oraz ogólnej wesołości. Na turnieju jest pięknie zielono (połowa orczych stolic), wróciły również wszelkiej maści Crony oraz morderczy chaos, słowem jest pięknie, WaWa wraca do swoich destrowych korzeni.
A gdzie destro hula tam jak wiadomo wysokie elfy się cieszą i zacierają swoje wąskie czyste wypielęgnowane łapki. Niedobitki Krasi zasuwają w swoich kopalniach osiągając solidne lecz pozbawione szału wyniki. Imperium wyginęło. Leśne elfy siedzą grzecznie w lesie, reszta zrozumiała, że skoro już nawet Nills je porzucił nie ma dla nich miejsca w Starym Świecie. Pewnie czekają na swoją wioskę, a może nawet legendę.
                Po ostatniej wtopie wpadłem w prawdziwy dół twórczy, wróciłem i ja do swoich orczych korzeni, szlifując do porzygu talie mniej więcej opisaną w poście:
                http://cierpieniamrocznegowertera.blogspot.com/2013/02/chodzenie-po-bagnach-wciaga_24.html - http://deckbox.org/sets/154312


Co się zmieniło? Oczywiście wypadły 2 mustery oraz wszystkie wykopaliska. Wypadło również zębaczątko, które choć pomocne, nie ma jednak młotka, oraz wszystkie pozostałe małe jednostki mają 1 w plecach, więc taki mały skandalista potrafi być jedynie wrzodem na dupie. Z wielkim bólem wyrzuciłem też Raiding Parties. Uwielbiam ten quest, gdyż zwiększa on szansę zagrania rytuału w pierwszej turze, ale mam tylko 50 protektorów zielonych, na wszystko nie znajdę miejsca. No i traci tempo gry, kiedy gramy na 8 questach, skądś te młotki trzeba brać.
                Co weszło zamiast:
               Przede wszystkim Da Great Waaagh! Jest to chodząca rewelacja, ustawiacz gier, fabryka auto winów w od biedy 2 turze, najlepsza z opcji uzyskania dodatkowej fazy pola bitwy, polecam przetestować każdemu kto jeszcze tego nie zrobił. I pamiętajcie- wyprawa daje lojalkę wam a nie waszym przeciwnikom! Przy grze na rytuale to bardzo ważne. Wszedł również Smash 'Em! coś z tą kasą trzeba jednak robić, wczoraj jednak szału nie zrobił, pewnie dlatego, że grałem głównie z kontrolkami a Smash 'Em! sprawdza się najlepiej w bojach z wszelkimi taliami agro.Odkryłem wczoraj na nowo Stunty Smasha, przy grze goblinskim rajderem kasy mamy bardzo często więcej niż potrzebujemy, wtedy Miażdżol w duecie z The Unending Horde jest realnym, masowym pogromcą devek. Potrafi skontrolować nawet krasnoludy na tańcu Loeca, a to przyznacie spory wyczyn.
Veteran Sellswords to znak naszych czasów, jego przydatności chyba nie trzeba udowadniać.
Reszta to zmiany raczej kosmetyczne.
Dla mnie turniej był pod znakiem bojów z kontrolnym chaosem: 
Bodzik 2:0 chaos na Skarbrandzie. Na dobry początek łut szczęścia, w obu grach w których Michał zaczynał -dwa mustery w mojej drugiej turze. Wiec raczej układ nie do przegrania. Totalna kontrola od drugiej tury, mocny atak od trzeciej. Zagraliśmy na spokojnie jeszcze trzecią grę, którą również wygrałem, tym razem bez mustera, więc było trudniej ale w końcu udało się. Jednak to bydle mocne jest ale ciut za wolne dla moich zielońców. Nie pomogła pielgrzymka, która zrobiła Bodzikowi grę tydzień wcześniej, przy Grimgorze była tylko zapychaczem z 4 kosztu.  

Jerry 0:2 Chaos numer dwa tym razem bez legendy. To był turniej „Wykład O'Jerry'ego” i nazwa pasowała jak ulał do naszej rozgrywki. Lekcja przez potęgę chaosu była bolesna. Począwszy od ekonomii nowej wioski/ horrorów, przez kontrolę „spalić to” Branded by Khorne oraz niezwodnego duetu ptak& pies skończywszy na efektownych finisherach, Rift of Battle, Savage Gors . Dziękuję za wykład Panie Doktorze, na długo go zapamiętam ;-)

Ostry 2:0 chaos na nowej legendzie (Sigvaldzie?). Epickie starcie po którym zasłużyłem na browara! Pierwsza gra bez historii, szybki rush podeszły pająki, misje, eksperymenty, legenda była ale już nie było sensu jej zabijać.  Początek drugiej gry, znowu pomógł muster, to jednak nie wystarczyło. Okazało się, że Ostry gra na Beastman Incursion a u mnie jednostek questowych jak na lekarstwo na ręce. Grałem od drugiej tury na 1 dociągu i tak grałem do końca gry! U Ostrego nie było dużo lepiej, grał chyba na dwóch co i rusz wystawiając legendę, która na szczęście szybko padała.

Królestwo Pawła spłonęło od 1 inwazji, stawiał devki, pod pielgrzyki na misji. Przy takim dociągu uciułanie Grimgora z rytuałem graniczyło z cudem. I wtedy właśnie zrozumiałem potęgę hordy i Miażdżola. Przy kosmicznej kasie z goblińskich rajderów wyczyściłem wszystkie devki Ostrego w dwie tury. I atakowałem, po dwa, po jeden, po dwa, i tak w kółko, nawet podgryzłem tak dwie legendy. Sigvald jednak też potrafi przyjebać, zwłaszcza jak zrzuci pielgrzymkę, my tu gadu- gadu a moje boczne strefy płoną. Końcówka epicka, druga inwazja dokończyła sprawę. Kolejna lekcja, że RiP to tak naprawdę long winter za jeden ;-)

Krótkie podsumowanie zmagań z chaosem: 2 wygrane z legendami, 1 przegrana z dekiem bez legendy. Przypadek? Popek? http://www.youtube.com/watch?v=3eMldcg1Fwo
No właśnie, ja też nie, chyba nie jest do szczęścia potrzebna. Za to potrzebne są i to zajebiście burn it down. Bez nich chaos z hordą ma mega ciężko.

Carnage 1:1 Dwarf control. W końcu odpoczynek od chaosu. Krasnoludy dla nas powinny być deserem. Nie były. Słabe starty, mocna kontrola i ogólna szybkość brodatych zrobiła Piotrowi pierwszą grę. Mi drugą. Trzeciej nie dograliśmy choć obydwaj byliśmy do ostatniej chwili pewni swojego zwycięstwa. Trudno, dokończymy za tydzień ;-)

Po turnieju stoczyłem jeszcze browarowe rozgrywki z brodatymi Bokalusa oraz niepokonaną wczoraj Cron Selverina, i to ze sporymi sukcesami, pierwsze tury rytuał ustawia bez pudła. Za tydzień może w końcu rzucę okiem na tego nieszczęsnego Wurzunga, w końcu trzeba wiedzieć co się hejtuje od miesiąca ;-)
Stunty Smasha
Turniej sponsorowała literka M jak Miażdżol