czwartek, 31 stycznia 2013

Cierpienia Mrocznego Wertera



Powiem wam krótko: nie jest łatwo grać Mrocznymi, albo inaczej, ja nie potrafię.
Na swoje nieszczęście bardzo, ale to bardzo lubię. Chyba najlepsza w grze kontrola jednostek, mordercze i wszechstronne taktyki, jednostka- zerówka z jedną lojalką, jeden z najbardziej ekonomicznych suportów- slave pen, Maranit czarujący kasę z kapelusza, świetnie współpracujące z całością wampiry i ciągle to za mało! Przynajmniej dla mnie.
Oto mój spis talii z ostatniego turnieju:
Razem: 50 kart, niby miodzio
Konceptu na talię jak widać nie ma. Jeden wielki groch z kapustą, im więcej ciekawych taktyk DE tym lepiej, kasę na to ma nam zasponsorować łupieżca, czasem Maranit/muster  i żeby się sumowało do 50, ograne numery + niesamowity Captured mind, który myślę w przyszłości na stałe wejdzie do DE kanonu. Palić mają niemrawo grabieżcy, mniej niemrawo wampir ze szczurkiem.
Z niespodzianek
Witch Hag's Curse, które miało być odpowiedzią na czarodzieja loeca. HE tego wieczoru nie trafiłem, witch hag przydał się raptem dwa razy odzierając ptaka i BDK z morderczych zdolności, trochę za mało przyznaję. Choć teoretycznych zastosowań, mógłby mieć więcej, podebrać komuś za zero Daemon Princa, i za jeden przerobić go na maszynę do zabijania! To byłoby coś. Kiedyś przerobiłem tak grubego szczura kiedy potrzebowałem obrony na polu bitwy. Tym razem szału nie było. 
Wyniki, śmiech na Sali:
2:0 wygrana z chaosowym rushem, tu nic nie miało prawa się wydarzyć, Offering to Hekarti odpowiednio szybko znalazło się na stole, każde DE by to wygrało, gra tylko usypiająca czujność.
        1:1 z DE przewijarką Awojdiego, który, wygrał turniej. Chyba najciekawszy mecz wieczoru jak dla mnie. Cron w najbardziej agresywnym wydaniu (3x eksperymenty, wampir, oraz podobnie jak u mnie podbierający kasę złodzieje, tyle, że chyba w 3 sztukach (choć nie jestem pewien). I to właśnie ten sprytny złodziejaszek zrobił 1 grę Arkowi, mi drugą, strata de fakto tury w początkowych fazach pozwalała na ostrą dominację, drugiej strony pomimo śmigających po obu stronach musterów. Trzecią gra zaczął tajemniczo Arek nic nie wystawiając, zostawił sobie 3 kasy, a mógł zrobić muligana.... Domyślacie się? Tak macie rację, Kraken za 3, złodziej i ja zaczynam z dumnym jeden kasy, a on ma dwa (podejrzewałem ,że na ewentualną ofiarę). Na szczęście zostało już mało czasu, wiedziałem, że jednak przewijarka musi się rozwinąć a ja raczej palę wolno, grałem obłudnie na remis. Pakowałem wszystko w kingdom, wystawiłem zamek i czekałem spokojnie na wystawienie wampira, żeby wtasować sobie połowę decku do talii  i spokojnie odliczałem czas.
1:1 orcze pięści Dexa, na nowej orczej legendzie. Nasz idealista, grający bez mustera z zasady, myślę sobie gra do przodu. Nie była, głównie dlatego, że jego piękna postawa przyniosła mu szczęście i owego mustera prawie w ciągu 3 gier nie dostałem. Prawdziwa droga przez mękę. Pierwsza gra przypominała prawdziwą paraolimpiadę, obydwaj graliśmy na samej kontroli ale sprytnie bez dociągu, dobierając po smętnej karcie, mając po 3 karty na ręce. W końcu Dexu się wkurzył, zaryzykował, zripował na pusto lorda zmian, odsłonił sobie talię i już poszło…dobrał combo. Druga gra bardzo ciekawa, Dex nieziemski dociąg a wiadomo, że z combem to pewna przegrana ale ja również niezgorsza ekonomia , wreszcie muster i dwa pod rząd Caught the Scent czyszczące mu rękę z pięści, które w następnej turze mógł już odpalić.Od tamtej pory poszło już z górki, trzecich nie dobrał, Maniek palił, Witch Hag straszyła zrzutkami, poszło. Trzecia gra powtórka z paraolimpiady ale tym razem Dex zagrał ofensywnie, doszły mu snotlingi, pająki i prawie mnie po ludzku zjarał, ponownie uratował mnie gong, bo zaczynało wyglądać to kiepsko, choć stół już raczej kontrolowałem. Lekki niedosyt został.
            1:1 chaos agro-control Dykty na kurvaku. Co tu dużo mówić, pierwsza gra to solidny wpierdol, chyba największy jaki zebrałem tego wieczoru. Controla aż do pustego stołu, ok. zagrajmy drugą wymemłałem. Początek drugiej tury, ja zaczynam, startuje z jednego młotka, ale w ręce muster więc się cieszę- przedwcześnie. Dykta: muster, 2 wykopaliska, ptak, oraz inwazja w mojego questa- grasz. Ok. kupiłem piwo, jak żyć panie premierze??? Jak najkrócej.
Jednak odpaliłem mustera bo znowu skończyłbym turę z jednym młotkiem. Uratowały mnie 2 na ręku krakeny. Z pomocą jednego wystawiłem łącznie 3 młotki w questa (w tym jeden na pożarcie), drugim zabrałem Dykcie kasę w jego turze, co mnie uratowało bo nawet mając początkowo 2 kasy nieźle się rozbudował, ale przynajmniej mnie już nie skontrolował.
W swojej musterowej turze odebrałem jeszcze godność ptakowi Witch Hag's Curse. Od tej chwili bogowie chaosu opuściły mojego rywala, nie poddał się jednak, zaczął rushować i zbierać dewki na UTSa przy pustych bokach. Uratowało mnie odebranie mu 2 ptasiora z ręki i rzut Mańkiem na taśmę, wygrałem równo z gongiem, mając spaloną strefę/6 obrażeń w drugiej, więc dosłownie o włos.
            Podsumowując: czegoś brakuje tej talii, co mnie dziwi, gdyż praktycznie każda karta się przydała. Taka agro- controla, tylko bez agro, a i controle ją skontrolują. Czego jestem w miarę pewny to tego, że naprawdę trudno zamknąć talię tego typu w 50 kartach. Karty które najbardziej ustawiały grę (oprócz standardowego tria: ofiara/korsarz/hecaton) to duet Kraken/złodziej - naprawdę polecam w 3 sztukach, oraz stary poczciwy Maniek. Na pewno w mirrorach DE bardzo brakowało mi Jealous Eyes, Maranit niemal cały czas stał bezrobotny na jednej tylko arce, kiepskie były też starty, brak wiosek boooli, ale to detale, generalnie nie o to chodziło. A może już czas agro- controli w DE przeminął ? Może to już tylko domena zielonych i czarnych a mroczne mogą już tylko mieszać w kotle przewijania? A może brak ogrania? Dowiem się tego kiedy następny raz coś złośliwego w mojej naturze karze mi sięgnąć po fioletową stolicę.