Wstawiajcie
szybko napisane posty, tak szybko się przedawniają.
Jestem w trakcie dwutygodniowego
przymusowego odwyku od turniejowej inwazji, wstawię więc już naprawdę ostatni
zaległy post „musterowy”. Szkoda, żeby został tylko na moim kompie, bo trochę
nad nim, jak i na omawianą talią popracowałem. Będzie to nawet nie jedna a
cztery talie, będące efektem moich paru miesięcznych cierpień.
Przy okazji braku okazji polecam blog
mojego serdecznego inwazyjnego warszawskiego kolegi: Muti.... przepraszam
WILKA, z którym nie jedną partyjkę się zagrało i piwko wypiło. Wstawię odnośnik
do jego bloga, jak tylko znajdę gdzie się to robi. Tymczasem macie linka:
Miłej lektury, dziś wąskodupcy, przez
niektórych dość prostolinijnie określani „pedałami”
- mnie nazywasz pedałem?
Z archiwum polskiego jazzu, o decku
którego nie było.
Może mi nie uwierzycie ale nie mam
pojęcia jak działało combo na wiatrach.
Raz poprosiłem Wosha żeby mi
wytłumaczył, kiwałem grzecznie głową, potakiwałem ale za cholerę ciężką nie
skumałem. Kiedy Grzesiek bił kolejne rekordy combem na warszawskich turniejach
ja akurat miałem przerwę od inwazji, tak więc wielokrotnie wałkowany temat
comba jakoś mnie ominął i z tego co słyszałem niewiele straciłem. Dzięki
wielkiemu 2.0 mogę żyć już w błogiej nieświadomości do kresu mych dni. Jednym z
powodów braku zainteresowania wiatrami jest fakt, iż nie posiadam ani jednej
kopii Asuryan's
Cleansing (tak na marginesie, jakiś rok temu zgubiłem jedną jedyną sztukę
jaką posiadałem, nie znalazł ktoś może? ;-)). Jakoś nie chce mi się wydawać
tych 5 dych na te 3 karty, więc pewnie miłość do wiatrów nigdy nie zagości w
moim sercu, zawsze asurian+ wiatry w moim małym skażonym jeszcze destro mózgu
jawi się jako nieodłączna para.
HE tak naprawdę zainteresowałem się po
wyjściu .Mage of Loec
Pojawienie się tego pana całkowicie
zaczęło upierniczać moje „rytualne orki” i po paru wtopach nie mogąc pokonać
swojego wroga się do niego przyłączyłem. Jako stary gracz destro miodem na moje
orcze serce były mrożące krew w żyłach wszelakie dopałki, możliwości palenia za
2 kasy i to bez straty swojej jednostki. Głęboko brzydząc się wszelakich komb,
oraz z rozpaczą stwierdzając, że HE nie są królami kontroli stworzyłem swój
jedyny prawdziwie autorski hajowy deck w prawdziwym destrowym- rushowym stylu:
Jestem z niego naprawdę dumny, gdyż
absolutnie łamie on standardy wąskodupców. Niesamowita ekonomia, prawdziwy
dream team elfickich jednostek, kontrola bez kontroli Maga Loeca, wielki
potencjał obronny, szybkość i precyzja, moc i wdzięk. Do tego Tyrion, który nie
zawsze był tylko mięsem armatnim pod Inflame, dzięki musterowi często widział stoły nawet w 2-3
turze robiąc przy tym resztę gry, był prawdziwą zmorą dla większości destrowych
kontrolek. Talia przechodziła szereg drobnych korekt, była testowana z
tunelami, żelaznymi dyscyplinami, leczeniem Dreamera. Wyniki turniejów zachęcały
do dalszej eksploatacji pomysłu, łączny raiting z bodajże 3 turniejów to 8
wygranych, 3 remisy (wszystkie na pierwszym turnieju, gdzie byłem mało ograny i
bardziej się broniłem niż atakowałem) oraz tylko 1 przegrana ze specyficznymi
agresywnymi DE Bokalusa.
Deck miał wygrywać głównie z warszawskim kontrolnym destro, idealny był na
inwazyjny chaos oraz wszechobecne orki. Dzięki nieograniczonemu RTG mógł się
bronić długo i namiętnie oddając z nawiązką. Dzięki magowi i dużej ilości
questów był realnym stoperem wszechobecnych comb, powalczył swego czasu nawet z
„wiatrowym”, nie mówiąc już o kombo orku, które dodatkowo dzięki Learned Mage
wciągał nosem.
W fazie ostatniej gonitwy myśli zmieniałem go jeszcze wielokrotnie, wręcz
całkowicie przebudowując, odrzucając Tyriona, testując różne warianty z Lothern
Sea Master/ Eltharion the Grim : http://deckbox.org/sets/326552
a nawet o zgrozo zgrzeszyłem okrutnie
na samym końcu dodając wreszcie prawdziwe KOMBO!!! http://deckbox.org/sets/327034
Jednak wiadomość o tym szybko doszła
do FFG i wnioski zostały szybko wyciągnięte oraz wprowadzone w życie- skoro już
nawet Wiśnia gra na Combie trzeba już w końcu wprowadzić to 2.0 bo świat już
naprawdę staje na głowie.
Tym sposobem wróciłem do korzeni i do Torunia miałem jechać poczciwym
Tyrionowym rushem pod nowe po- musterowe realia:
Z perspektywy czasu wiemy, że to mógł
być umiarkowany wybór. Order po prostu mógłby się z niej wybronić i wziąć na
klatę moje dopałki, naprawione RTG mogłoby nie wytrzymać szybszego naporu
destro, a już kontrolki imperialne/ krasnoludzkie miałyby prawdziwy ubaw po
pachy. Bez mustera Tyrion nie wychodziłby już tak ochoczo. Do Torunia
ostatecznie nie mogłem pojechać z przyczyn tzw. osobistych, czego bardzo
żałuję, nadrobimy kiedyś.
Talia w dalszym ciągu jest
do polecenia zwłaszcza, dla ludzi, którzy nigdy nie grali HE. Gra się tym jak
każdym destro, tylko ma się 6 eksperymentów w talii i maga, który samym
pojawieniem się wywołuje przerażenie na twarzach przeciwników. Oraz Tyriona, którego często gracze ciekawsko oglądają, być może pierwszy raz widząc na stole ;-)
"Wstawiajcie szybko napisane posty, tak szybko się przedawniają." hehe znam to, miałem cztery posty nie skończone a po wydaniu FAQ zdeaktualizowały sie i musiałem je usunąć :D
OdpowiedzUsuń