środa, 22 lipca 2015

Wszystkim moim kochanym słoikom.



Urodziłem się w Warszawie. Moi dziadkowie nie walczyli w powstaniu warszawskim, a prawdziwi warszawiacy leżą na Powązkach, wiem, wiem. Nie kibicuje Legii Warszawa (po prostu nikomu nie kibicuje, tak jak nikt mi nie kibicuje), nie znam większości dzielnic, potrafię się zgubić w centrum miasta z mapą i gpsem. Co nie zmienia faktu, że kocham to miasto miłością czystą i odwzajemnioną, łaknę jej, uwielbiam rozmyć się w jej „statystów stadzie”, jak nawinął kiedyś Wojtek Sokół.

Z tego czystego uczucia narodził się pomysł na prezentację paru numerów, które oddają klimat stollycy (pamiętajmy o dźwięcznym wolsko- tyrmandowskim L). 


1. BONUS RPK - SERCE POLSKI





Na dzień dobry mocny prosty z lewej strony Wisły, w odbiorze oczywisty. Ten numer choć faktycznie prosty jak konstrukcja cepa ma dla mnie, tak jak stolica, coś w sobie: „dała mi charakter i poukładała w głowie”. Mamy kawałek historii, mamy piękne wspomnienia z bazaru pod stadionem, mamy Legiunie, charakterne chłopaczyny, a na zakończenie wzruszające kibolskie zbeszczeszczenie najpiękniejszego warszawskiego numeru, czyli: 



2. WYP3 & Trzyha/Warszafski Deszcz - Mam tak samo jak ty. 




Chyba każde miasto, każda drużyna, każda jakakolwiek grupa, która ma hymn zazdrości nam „Snu o Warszawie” Niemena. Wersja warszawskiego deszczu/wzgórza ya-pa 3 towarzyszy mi jakieś 17 lat, nie może jej tu zabraknąć. Najczęściej słyszę ten numer o 5 rano w jakimś klubie, kiedy dje próbują ostatni raz wyrwać niedobitki imprezowe z letargu. Mnie zazwyczaj wyrywają. 


3. Taco Hemingway - "Szlugi i kalafiory"




 Nazwa płyty Taco Hemingwaya mówi sama za siebie. Taką hipsterkę to ja rozumiem, kocham, szanuje i polecam. Cała płyta jest do zjedzenia żywcem, tylko wrzucać na uszy i szwędać się do porzygu po Planach B, Powiślach, Wisłach, Pragach, palić szlugi i wydzielać zapach kalafiora oraz mięsa smażonego w piekle.

 

 4. Eldo - Nie pytaj o Nią. 




Oddałem już głos polskim legendom, ulicznikom, młodym wilkom, no to może czas na poetę.
Eldo, zazwyczaj dla mnie przyciężkawy, tu popełnił prawdziwy poemat. Choć mieliśmy „o Nią nie pytać”, po przesłuchaniu tego numeru musiałem o Niej napisać. 

 


5. Białas - Street Credit 


Było mocne wejście, czas na jeszcze mocniejszą końcówkę. Tak właśnie chcę widzieć prawdziwych bezczelnych do granic absurdu przedstawicieli warszawskiego ulicznego stylu. Techniczny nokaut, jeżeli to jest naprawdę freestyle to ja nie mam pytań (za moich czasów freestyle dawał Eldo ;-)) i mogę tylko napisać: BEEZY TY KRÓLU. 

No to na dziś tyle, do zobaczenia nad Wisłokiem. 

 
ps. eee zaraz chwileczkę, da się napisać artykuł muzyczny o Warszawie bez Pezeta? No chyba nie da się, bardzo przepraszam za pomyłkę, już nadrabiam. 


Pezet - Na Pewno









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz