Tak, więc ze specjalną
dedykacją dla Pabla: ;-)
Będzie, więc wpis
niespotykany u mnie, czyli z życia domowego, rodzinnego, casualowego. Ostatnie
moje wyniki uprawniają mnie w 100% do tego miana, więc jeżeli chcesz swoimi
taliami miażdżyć wrogów zakończ czytanie w tym momencie!
Tu się nie wygrywa, tu się zachwyca pięknem inwazji! (tak piszą tylko Ci którzy wygrywać nie potrafią ;-) )
Tu się nie wygrywa, tu się zachwyca pięknem inwazji! (tak piszą tylko Ci którzy wygrywać nie potrafią ;-) )
Nadszedł czas zagłady! |
Jaka
karta może zachwycić? To proste, karta meta, przepotężna, która sprawia, że od
nowa z wypiekami na twarzy zaczynamy wertować klaser. Karta o której myślimy
kiedy składamy swój deck, nawet kiedy nią nie gramy. I do tego karta, która nie
jest przejebana, nie zaburza rozgrywki, nie niszczy nikomu przyjemności. Nie
jest również kartą z cyklu „wygrałem”, przeciwnie, jej zastosowanie wymaga
czasem sporo odwagi, może być kartą, po której dzielny właściciel dumnie powie
„przegrałem” ;-) Do tego karta przywracająca wreszcie bilans- wnosząca w końcu
jednostki i battelfild na piedestał, przywracająca wiarę w rushe! Niemożliwe żeby
taka karta istniała w umierającej inwazji! Owszem, istnieje, a ja właśnie się
nią zajarałem !
Przeglądając spisy zwycięskich decków
w Bydgoszczy wychodzi na to, że nie ja jeden ;-)
Przepis na każdą rasę wydaje się
prosty: wrzucić do decku 30 jednostek i masę opcji niszczących własne karty. I
jakoś to będzie, na pewno zabawnie.
Zacznijmy od mojego gruntu czyli
orków.
Panuje
obiegowa opinia, że End Times sprawdza się lepiej w innych rasach (zwłaszcza
DE, CHA). Jest ona poniekąd słuszna, jednak nie zapominajmy o zielonych zaletach
tej karty:
- Ceature pen wreszcie
szuka creatury, która może nam ustawić grę;
- Grubasy odłożone na exodus mogą być pięknie
spożytkowane na ripa/ rytuał, nie muszą się kurzyć na ręku;
- One ork scrap utylizuje
karty co turę;
- Podwójny atak! Baty
dzięki podwójnemu atakowi mogą na raz zrzucić aż 8 kart! Jest na bogatości!
Generalnie żadna rasa nie ma tylu sposobów, żeby w tradycjonalny sposób spalić
dwie strefy w jednej turze.
Talia
może mieć również piękne flafowe podłożę: Nadszedł kres naszych dni zieloni
braci, możemy albo zginąć albo zginąć pociągając ze sobą całą ludzkość, musimy
tylko sprzymierzyć się z bestiami chaosu oraz nieumarłymi ! Tych ostatnich sami
wyprodukujemy w naszej uroczej świnio- ubojni!
Wszystko
super, tylko trzeba jeszcze czymś takim zagrać na turnieju…Ostatni raz rushem
poszedłem w listopadzie 2011 r…. na swój pierwszy turniej i prawdę
powiedziawszy średnio mi się podobało. Ale co tam, gorzej niż na ostatnim
turnieju (3 wtopy i bye) być nie może!
Wilk 1:2. (mill old
scholl control) Ależ może, może. Może być arka od pierwszej tury i groźba Heccati. Mogą być
kulty od drugiej tury i do tego zazdrosne oczy razy dwa na ręku. Czyli może być
jedna wielka chujnia, która sprowadza grę rushem do koszmaru z którego chcesz
się jak najszybciej wybudzić. Co prawda pierwszą grę wyrwałem dzięki Grimowi w
drugiej turze i ET w trzeciej (ja 8 jednostek, Wilku 1) ale to był nieziemski
fart. Dwie pozostałe przebiegły już po bożemu czyli ja na pustym stole, Wilku
czym chata bogata. Do ostatniej chwili miałem jeszcze nadzieje, że odwrócę swój
pieski los, miałem na ręku EOT ale czy wspomniałem, że Wilk miał Shady? Miał i
to w jednym momencie 3 na raz, dramat.
Makabrysio 2:1 (ork rush) chłe chłe
chłe. Kto wygrał kostkę? Jaaaaaaaa. Jest się z czego cieszyć? Nieeeeeeee
bardzo, tura bezlitosnego palenia w plecy ;-) Michał grał na snotach/hordzie
czopach, drenzynie czyli ogólnie ciut inaczej (chyba bez rytuału), jego ET-a
też nie widziałem. Pierwsze dwie gry trwały jakieś 3 minuty. Pierwsza gra: moja
druga tura: mi nic nie płonie, zadaje mu 7 obrażeń w jedną strefę, palę drugą.
No to chyba wygrałem. Chyba, Brysiek też ma podwójny atak i kończy mnie w
swojej drugiej turze.
Druga gra- podwójny atak w mojej
drugiej turze, koniec.
Trzecia: rushowe szachy! Postanowiłem
nie szaleć w drenzynie, doszło te minimum kontroli czyli lober/Grim w rytuale w
obronie. I tak jedna strefa w plecy, jednak Michał gra niemal na pustym stole.
Nie jest dobrze. Ryzykuje nieziemsko – zagrywam ET- Brysiek wysypuje się
prawie tak samo jak ja, jednak prawie wszystko musi iść na pole bitwy. Ja
również, ale mi to pasuje ;-) Po raz trzeci podwójny atak kończy grę w płonącym
momencie. Pierwsza wygrana gra od 3 turniejów!!!! Ha!
Krzysiek Małek HE smoki ET. 2:1.
Pierwsze starcie epickie. Zaczyna Krzysiek, rozbudowa w królestwo. Ja nietoperz
w batla i drugi z ripa- koniec pierwszej tury: spaliłem battla, 10 kart na
diskardzie. Druga tura: ET 8 jednostek w battla w tym 2 tristery i 2 smoki
chaosu. Wygrałem? NIE
Sami rozumiecie. Fajna ta inwazja.
Następne dwie gry już nie robiłem ET i wygrałem ;-)
Selverin Emp agro- control. 2:1 Fajna
talia, na piratach, pali i podnosi na zmianę. Mniej więcej wiedziałem czego się
spodziewać, Marta gra podobnie, niemniej na początku zrobiłem gruby błąd, za
wcześnie wszedłem Grimem, został podniesiony i w pierwszej grze straciłem chyba
3 strefy w jednej turze ;-) Drugą grę przepłaciłem prawie zawałem. Jechałem
nietoperzami, jechałem, aż sobie przejechałem cały deck, a pole bitwy dalej nie
spalone. Zrzuciłem sobie min. 2 ET, więc tak w sumie to można kończyć. Mam w
decku ostatnie
6 kart. Dobieram ostatniego Et-a i kończę podwójnym atakiem. Trzecia tura to też jazda bez trzymanki i gra do przedostatniej –dosłownie karty. W ostatnim rozrachunku nietoperz uderzył za 5 co dało mi zwycięstwo i ogólnie trzecie miejsce (w punktach pierwsze od pierwszego do trzeciego miejsca). I to rushem!
Koniec końców talia okazała się nie taka funowa, może powalczyć z "normalnymi" taliami (no może poza kontrolnymi DE). Dzięki ET nigdy orkowe rushe nie były tak silne jak teraz, dobrze, że tak mało osób o tym wie i z tego korzysta.
6 kart. Dobieram ostatniego Et-a i kończę podwójnym atakiem. Trzecia tura to też jazda bez trzymanki i gra do przedostatniej –dosłownie karty. W ostatnim rozrachunku nietoperz uderzył za 5 co dało mi zwycięstwo i ogólnie trzecie miejsce (w punktach pierwsze od pierwszego do trzeciego miejsca). I to rushem!
Koniec końców talia okazała się nie taka funowa, może powalczyć z "normalnymi" taliami (no może poza kontrolnymi DE). Dzięki ET nigdy orkowe rushe nie były tak silne jak teraz, dobrze, że tak mało osób o tym wie i z tego korzysta.
Na dziś koniec, już na dniach mniej
nekrofilii a więcej cierpień, gdyż wracam do swojej ulubionej rasy o której nie
mam pojęcia: DE!
No, nareszcie jakiś wpis po dłuuuuugiej przerwie :D
OdpowiedzUsuńkiedyś wakacje trwały 4 miesiące na studiach, a mnie nie było tylko dwa ;-)
OdpowiedzUsuńNie ma wakacji od Inwazji :P
OdpowiedzUsuń